Kot terapeutą?
Ten arogancki drapieżnik-indywidualista, który chadza własnymi ścieżkami
i niechętnie okazuje uczucia?
A jednak
Kot jest chyba jednym z najbardziej kontrowersyjnych zwierząt.
Przed wiekami przypisywano mu piekielne konszachty, dziś bywa oskarżany o fałsz
i zupełną nieumiejętność przywiązania do człowieka. Miliony go nienawidzą, miliony kochają.
Ale ten, kto poznał to pełne wdzięku i niezwykle kontaktowe zwierzę wie, że nawiązuje ono równie bliską
więź z człowiekiem jak pies. Jeśli nie bliższą.
Od dawna wiadomo, że kontakt z kotem działa uspokajająco, zmniejsza stres.
Głaskanie zwierzęcia, jego monotonne, głębokie mruczenie i rozmaite kocie zaśpiewy
wpływają kojąco na osoby nerwowe.
Wpływa to na obniżenie ciśnienia, cholesterolu i trójglicerydów we krwi,
a co za tym idzie – redukuje ryzyko chorób układu krwionośnego (np. ryzyko zawału spada o 3 procent).
Koty mogą pomóc w uśmierzaniu bólu, gdyż wyczuwają bolesne miejsca na ciele i układają się na nich.
Ma to związek z tym, że sierść kota jest najonizowana ujemnie, a chore miejsca dodatnio.
Kładąc się na bolących miejscach, kot neutralizuje szkodliwe jony.
Taki rodzaj felinoterapii możemy wypróbować na sobie sami, przygarniając mruczka. Rasa i kolor – bez znaczenia.
Ale koty pełnią również rolę pełnoprawnych terapeutów, jak psy, odwiedzając rozmaite placówki,
a w nich – potencjalnych pacjentów.
W wielu państwach stworzono profesjonalne programy felinoterapii, wspomagające leczenie osób starszych,
chorych psychicznie, dzieci autystycznych, a nawet – resocjalizację więźniów.
Kot a starość
Kot znakomicie sprawdza się jako towarzysz życia człowieka starego.
Nie wymaga zbyt wielu zabiegów, motywuje do aktywności w postaci opieki nad zwierzakiem,
osłabia poczucie osamotnienia.
Oprócz niezwykle istotnej więzi emocjonalnej, dostarcza też człowiekowi dobrodziejstw zdrowotnych.
Na starość dotykają nas zaburzenia ukrwienia, co często łączy się z uczuciem zimna w dłoniach i stopach.
Kot, którego naturalna temperatura wynosi ok. 38 stopni, działa podczas głaskania jak grzałka.
Dodatkowo, ta czynność, tak na ogół przez koty lubiana, to dla dotkniętych reumatyzmem
czy usztywnieniem stawów dłoni bardzo dobra gimnastyka.
Jeśli osoba starsza nie może już mieszkać sama i przebywa w placówce leczniczej,
zwykle bardzo rzadko może mieć pupila przy sobie.
Wtedy właśnie kot-terapeuta ze swoim opiekunem mogą stworzyć przynajmniej namiastkę
takiego cennego kontaktu.
Na szczęście są kraje, np. Wielka Brytania czy kraje skandynawskie,
gdzie w domach starców lub szpitalach psychiatrycznych wprowadza się koty jako stałych mieszkańców,
by pensjonariuszom zapewnić do nich stały dostęp.
W zamkniętym świecie
W świat dziecka chorego na autyzm człowiekowi jest niezwykle trudno wniknąć.
Naukowcy zaobserwowali, że często udaje się to kotu. Dziecko nawiązuje z nim kontakt,
co powoduje uspokojenie się i otwarcie. Bywa, że felinoterapia w przypadku dzieci autystycznych
jest znacznie bardziej skuteczna niż dogoterapia. Bezpośredniość i hałaśliwość psa bywa
dla tych dzieci zbyt silnym i w efekcie negatywnym doznaniem.
Na tej samej zasadzie koci terapeuta może mieć wpływ na leczenie dzieci z ADHD,
upośledzonych umysłowo czy osób psychicznie chorych.
Jego delikatność i nienarzucający się sposób bycia często bardziej odpowiadają osobom
o tak wrażliwej i zaburzonej psychice.
Kot, ale jaki?
Felinoterapia tym między innymi różni się od dogoterapii, że kot nie wymaga tresury.
Wykorzystuje się jego wrodzone zachowania i cechy charakteru.
Oczywiście – nie wszystkie koty na terapeutów się nadają.
Oprócz tego, że zwierzak powinien mieć książeczkę zdrowia z aktualnymi badaniami i szczepieniami,
musi mieć co najmniej rok – dopiero wtedy można odpowiedzialnie stwierdzić, jaki ma charakter.
Kot powinien chętnie nawiązywać kontakt z człowiekiem, lubić głaskanie, nawet długotrwałe,
nie okazywać bez powodu agresji. Idealny jest kot-przytulanka, którego życiową pasją
jest przebywanie na ludzkich kolanach.
Zwierzę powinno być przyzwyczajone do podróżowania – terapia na ogół wymaga dojazdu.