To ostatnie kocięta z miotu *Jeżynek*, którym szukamy domku. Maluszków było w sumie cztery, plus oczywiście mamusia.

Zgłoszenie z prośbą o pomoc przyszło kilka miesięcy temu. Były wtedy jeszcze całkiem maleńkie (był to okres okołowakacyjny), a my nie mieliśmy żadnego wolnego miejsca w domu tymczasowym. Miały trafić ostatecznie do lokalnego schroniska.

Żeby dać im szanse na przeżycie w schronisku (malutkie kocięta umierają tam najczęściej na panleukopenię) poprosiliśmy Panią Patrycję o trochę czasu i opiekowanie ich jeszcze.

Było to potrzebne by przeprowadzić właściwą socjalizację i przyzwyczaić kocięta do przebywania w domu, nauczyć zachowania czystości. W trakcie opieki zaplanowaliśmy wykonanie u kociąt dwukrotnego szczepienia i odrobaczenia, i ogłaszaliśmy je na naszych stronach.

*Już samo jednokrotne szczepienie zwiększa szansę w 50-70% na zwalczenie wirusa panleukopenii (oczywiście u kotów leczonych, niebędących nosicielami innych wirusów).

Bardzo szybko minęły dwa miesiące. Generalnie rosły zdrowo, oprócz jednej.

Jedna z dziewczynek miała problemy z oczkami. Wykonana diagnostyka wykazała potrzebę korekcji powiek. Wadę można było usunąć tylko przez zabieg okulistyczno-chirurgiczny. Koszt był spory – 600 zł, ale był konieczny i zapewniliśmy jego sfinansowanie. Bez operacji mogłaby stracić wzrok, nie mówiąc już o tym, że cierpiałaby coraz bardziej.

Właśnie mija miesiąc od czasu operacji. Mushu (bo takie dostała imię kotka) ma już swój dom. Wraz z nią została adoptowana także kocia mama. Jak można się było domyślić została w rodzinie, w której po raz pierwszy poczuły się bezpiecznie, gdzie okazano im życzliwość, empatię i serce. Zostały obie u Pani Patrycji.

Kolejna dziewczynka także ma dom. Zupełnie inny, ale równie ciepły i życzliwy, i ma towarzystwo kocie.

Aktualnie do adopcji są już tylko chłopcy, Franio i Wiesio.

Dom tymczasowy udało się znaleźć w ostatniej chwili. Gdyby Pani Kasia się nie odezwała i nie zdecydowała musiałyby trafić do schroniska. Z takim przygotowaniem weterynaryjnym miałyby szansę przeżyć. Ale dom tymczasowy to zupełnie co innego. Nie musimy Wam tego tłumaczyć. Popatrzcie na swoje domowe futrzaki i pomyślcie o tych w schronisku.

Franciszek i Wiesław to kilkumiesięczne kocurki domowe (około 4 m).

Nie wychodzą na zewnątrz i niech tak zostanie. Wystarczy, że mama doznała bezdomności i maluszki też.

Kuwetkowe, z pełną profilaktyką, z książeczką wet., zaczipowane. Będą spały tak, jak widzicie na zdjęciach- na fotelach, sofach, łóżkach. Będą się bawić, mruczeć, przytulać. Nie mają żadnych problemów zdrowotnych i nie chorowały. Mama także zdrowa. Są oswojone, nie wymagają pracy behawioralnej. Jeśli trafią do domu przyjaznego kotom, posiadającego wiedzę i doświadczenie w opiece, bardzo szybko odnajdą się w nowym życiu i wniosą do domu sporo dobrej energii i radości.

Nasze Stowarzyszenie, aby zapewnić bezpieczeństwo adopcji (tak kotom jak i adoptującym), prosi (w ramach przygotowania adopcji) o wypełnienie ankiety jak i o zgodę na pierwszą wizytę zapoznawczą u nowych opiekunów. Oczywiście tak samo prosimy wcześniej o zapoznanie się z kotami.

Za każde udostępnienie posta będziemy wdzięczni. Jeśli macie znajomych, którzy myślą o adopcji prześlijcie im koniecznie to ogłoszenie. Każde takie działanie zwiększa szanse adopcyjne Frania i Wiesia.

*ADOPCJA => to także => ZWOLNIENIE MIEJSCA W DOMACH TYMCZASOWYCH DLA NOWYCH PODOPIECZNYCH

Kontakt dla zainteresowanych adopcją:

– wiadomość mess do naszej strony

– wiadomość sms na numer 730 753 700

*****

Pomóżcie im pomagać !

Nasze wydatki wet. w zakresie przygotowania tej kilkuosobowej kociej rodziny do adopcji przekroczyły już 1000 zł i nie będą stały w miejscu (maluchy muszą choćby jeść)…

Polecamy się Waszej pamięci i prosimy o wsparcie naszej działalności dobroczynnej

Numer konta naszej organizacji : mBank 46 1140 2017 0000 4202 1012 0220

Wpłaty przez PayPal : https://www.paypal.me/BraciaMniejsi

Stowarzyszenie Humanitarno-Ekologiczne „Dla Braci Mniejszych”

OPP 1,5 % KRS 0000324731

www.braciamniejsi.com.pl