Wstawiamy fragment artykułu, który ukazał się w sierpniowym (15 sierpnia 2016) wydaniu „Gazety Prawnej”. Naprawdę warto go przeczytać, w sposób jasny i wyraźny, opierając się o obowiązujące przepisy prawa wyjaśnia jaka jest różnica między kotami wolno bytującymi a kotami udomowionymi oraz jakie są obowiązki gmin w stosunku do takich kotów. Wyraźnie podkreślone jest, że koty wolno bytujące nie są bezdomne i nie powinny trafiać do schronisk! Jako część miejskiego ekosystemu są pod opieką gmin, które w szczególności powinny objąć takie koty programem kastracji i sterylizacji. Poruszony jest też ważny wątek spółdzielni mieszkaniowych, które nie mają prawa zakazywać w regulaminach dokarmiania kotów wolno bytujących. Zachęcamy do lektury !
Przykre jest jak w tym kontekście wypada nasze miasto… Najpierw zostały wycofane tak zwane „miejskie sterylki” i całe brzemię odpowiedzialności za organicznie rozmnażania się kotów wolno bytujących zostało przerzucone na organizacje społeczne. Teraz „nadprogramowe” koty zostały po prostu wyrzucone z bielskiego schroniska „Reksio”. Nie wiadomo dlaczego nasze miasto w taki sposób traktuje koty ale jedno jest pewne w ten sposób narusza obowiązujące prawo, a my nie powinniśmy patrzeć na to bezczynnie!
link do artykułu
Fragment artykułu:
Pojawiła się u mnie na podwórku (miejskim) dzika kotka z trzema małymi. Nie wszyscy mieszkańcy już je widzieli i obawiam się, że znajdą się niezadowoleni z ich obecności – pisze pani Monika. – Czy powinniśmy je złapać i oddać do schroniska? Na kim spoczywa obowiązek zajmowania się kotami bezdomnymi, jaka powinna być rola wspólnoty mieszkaniowej? Interesuje mnie też, co grozi osobie, która przegania je i np. zniszczy postawioną budkę lub regularnie wyrzuca pozostawione im jedzenie – pyta czytelniczka.
Obowiązek pomocy kotom wynika z ustawy o ochronie zwierząt. Człowiek powinien okazać zwierzęciu poszanowanie, ochronę i opiekę, a zgodnie z art. 5 wspomnianego prawa – każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania. Koty w mieście, podobnie jak np. ptaki, są zwierzętami wolno żyjącymi i stanowią integralny składnik miejskiego ekosystemu. – Są także naturalnym wrogiem gryzoni, których w miastach nie brakuje. Już sama ich obecność powoduje, że samica szczura domowego nie zakłada gniazd w tych miejscach – wyjaśnia Piotr Jaworski z Krajowego Inspektoratu Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Koty miejskie mają więc prawo do życia na wolności w wybranym przez siebie miejscu. Nie są zwierzętami bezdomnymi. – Kot wolno bytujący, zgodnie z interpretacją obecnie obowiązującej ustawy, jest zwierzęciem półdzikim, żyjącym w ekosystemie miasta, przy umiarkowanym wsparciu człowieka, szczególnie w okresie zimowym. W żadnym wypadku nie można ich określać mianem bezdomnych, ponieważ te w rozumieniu art. 4 pkt 16 ustawy są zwierzętami, które uciekły, zabłąkały się lub zostały porzucone przez człowieka – dodaje Piotr Jaworski.
Zatem koty miejskie nie powinny trafiać do schronisk dla bezdomnych zwierząt. Nie należy ich także na siłę oswajać i zabierać do mieszkań. Najważniejsze działanie człowieka powinno polegać na ograniczaniu ich populacji poprzez akcje sterylizacji i kastracji oraz dbanie o higienę miejsc, w których egzystują.
Osoba, która znęca się nad zwierzętami, musi liczyć się nie tylko z karą grzywny, lecz także wyrokiem pozbawienia wolności do lat dwóch. W przypadkach szczególnego okrucieństwa sąd również może zażądać zapłaty nawiązki od 500 do 100 tys. zł.