Mała miejscowość pod Bielskiem. Dom na uboczu i duże ilości głodnych, wolno żyjących kotów. Starsza Pani, której nie stać na dokarmianie całego stadka. A dochodzą nowe.
Nie trzeba nawet się bardzo starać przy łapaniu. Same wchodzą za jedzeniem do klatek łapek. Przywozimy je do lekarza hurtem. Starsze, nieoswojone będziemy sterylizować i wypuszczać. Młodsze spróbujemy oswoić i znaleźć domy.