kilka dni później
Kocurek wrócił do zdrowia. Opiekunka się znalazła.
27 maja 2019
Nie myślałam, że sobotni poranek tak się potoczy. Nie dojechałam do piekarni, nie przywiozłam na śniadanie świeżych bułek. Los mi postawił na drodze wyzwanie, któremu inni nie chcieli sprostać.
Od ponad tygodnia zapowiadał się pierwszy, prawdziwie piękny i słoneczny dzień, a ja wbrew planom rozpoczęłam go łzami. Zdążyłam zaledwie wyjechać ze swojego parkingu a z daleka widziałam, że na drodze wydarzyło się coś złego. Samochody z przeciwnego kierunku przejeżdżały nad nim bez zbytniego zwalniania. Czułam lęk, jak przed każdą taką sytuacją.
Myślałam jednak, że tylko zabiorę z drogi to umęczone, nieżyjące już kocię, otulę kocykiem, zawiozę humanitarnie do lecznicy. Gdy się zatrzymywałam już widziałam , że on wciąż oddycha. Z trudem i szybko, ale oddycha. Potrącenie musiało więc być ledwie chwilę wcześniej. Krew była świeża, on ciepły. Choć w ciężkim stanie i nieprzytomny, to wciąż z oznakami życia. To mnie zmobilizowało by się wziąć w garść mimo ochoty na całkowite rozklejenie. Mój samochód pozostawiony na światłach awaryjnych był z daleka widoczny, ja także, i kot i cała sytuacja wydawała się jasna. Jednak jeszcze dwóch kierowców zdążyło przejechać bez zatrzymywania się. Jeden nad biednym ciałkiem, drugi ominął nas jadąc w połowie po chodniku. Tak mi się ręce trzęsły, że nie potrafiłam znaleźć telefonu, odblokować go, znaleźć numer, wybrać, wszystko mi się pomieszało. Łzy, strach, bezsilność i czas, czas – tylko to miałam w głowie. Co zrobić by nie odszedł mi na rękach, w drodze do lecznicy? Prosiłam go by walczył. Tylko jedna osoba przechodząc i widząc moje ogólne roztrzęsienie zaproponowała pomoc. Młody chłopak, nastolatek. Przez drogę sprawdzałam co rusz czy oddycha. Żył wciąż, to dawało mi jakąś nadzieję. W ciągu kilku minut byliśmy w lecznicy. Dostał leki, zrobiliśmy RTG. Stan był bardzo ciężki, uderzony został w głowę. Ma obrzęk mózgu, żuchwa też opuchnięta, kieł wbił się w język, krwotok wewnętrzny.Rokowania były nieduże, ale nie wyobrażaliśmy sobie nie dać mu szansy. Okazało się, że kręgosłup jest cały, przepona też. Szukamy właściciela kota. Kot jest biało-bury, młody. Ma czyste futerko, białe, nieprzybrudzone kurzem łapki, czyste uszy, ładne ząbki, bez pcheł, wykastrowany. Do wypadku doszło na ul. Łagodnej, na wysokości przedostatniego przystanku linii nr 4, najbliższe bloki na osiedlu Langiewicza mają numery ok 80 (+/-). Z drugiej strony jest ulica Szczęśliwa, gdzie są głównie domy jednorodzinne. Wydaje nam się, że potrącony kocurek Łago (tymczasowe imię) pochodzi z tej okolicy.Przez weekend jego stan stopniowo, powoli się poprawił. Szanse na przeżycie i powrót do zdrowia wzrosły. Jednak to wciąż kociak po poważnym wypadku. Po urazie mózgu może wymagać jeszcze długiego leczenia. Bądźmy jednak dobrej myśli. Łago walczy. Siła i chęć powrotu do życia i zdrowia są w takich sytuacjach najważniejsze.Dziś, być może odwiedzi go w lecznicy osoba, której zaginął podobny kot. Kierowca, który potrącił zwierzę, kolejni, którzy przejeżdżając nie udzielili pomocy, przechodnie niereagujący, postąpili co najmniej /delikatnie mówiąc/ bezdusznie. Życzylibyśmy im, aby świadomość tego zachowania jednak przyszła.Wszystkim innym, którzy czasem wahają się nad tym czy się zatrzymać, czy podjąć pomocy, czy choćby zebrać z drogi nieżyjące zwierzę powiedzielibyśmy : 'Nie czekajcie na innych, a nawet weźcie za innych odpowiedzialność’. Mimo strachu i lęku, obaw czy jesteście w stanie przeżyć ten stres, róbcie to, bo to jest człowieczeństwo, które powinno nas jako gatunek wyróżniać i cechować. Pochylając się nad losem zwierzęcia /czy człowieka/ i udzielając mu pomocy dajecie świadectwo tego, że każdego z nas stać na dobro. Trzeba je w sobie obudzić. Ono do Was wróci w chwili, gdy znajdziecie się w potrzebie. Działajmy razem w słusznej sprawie, My, Wy, dla nas samych, dla naszych Braci Mniejszych. W sprawie kotka kontaktujcie się z nami poprzez wiadomość do strony.
Będziemy dziś mieć dalsze wieści o tym jak się aktualnie czuje Łago. Damy Wam znać w komentarzu lub poprzez aktualizację posta. Zdjęcia mogą być przykre, jednak są ważne dla znalezienia właściciela.
OP ASC